DJ MORGIANA - "WE ARE THE ENERGY" MANIFESTO
1. Czym jest dla Ciebie eksperyment?
W powszechnym rozumieniu eksperymentu nie da się dokładnie określić co z niego wyniknie, zanim się go nie przeprowadzi. Dla mnie to ciekawość (świata) i ciągłe zadawanie pytań, kwestionowanie zastanego porządku, podważanie schematów myślenia. W odniesieniu do muzyki zdaje mi się, że to określenie jest nadużywane, do tego stopnia, że straciło na znaczeniu. Wszystko to co dzieje się na skrajach gatunków, to co się ściera i furkocze, bez zastanowienia wrzucane jest do worka eksperymentalne/awangardowe. Wzywam krytyków, żeby się postarali i wymyślili nowe sposoby opisu.
Moje eksperymentowanie i szukanie własnego języka to tworzenie hybrydowych setów. Podstawą są gramofony, zwykle trzy, których używam w intuicyjny sposób, traktując je jako żywe instrumenty, nie tylko urządzenia do puszczania płyt, ale to był cały proces. Na początku zaczęłam używać mikrofonów kontaktowych i różnorakich przedmiotów - organicznych, bądź nie, korektora graficznego, potem odważyłam się używać głosu stosując rozszerzone techniki, zbudowałam theremin z fotorezystorami, na którym gram rozpraszając Światło kryształami i minerałami, dołączył preparowany keyboard, działający tak jak syntezator modularny, moje nagrania terenowe, sample, szkielety własnych kawałków. Z racji tak wielu elementów zaczęłam komponować występy bardziej wielopoziomowo, chociażby podejmując decyzje estetyczne muszę brać pod uwagę ograniczenia fizyczne (np. żeby nie zabrakło mi ręki do obsługi czegoś). Lubię stawiać sobie wyzwania, np. ten set przygotowałam od końca. Dużą uwagę przykładam do dramaturgii, sensownie rozplanowując swój rezerwuar środków tak, by na przestrzeni całego miksu działo się coś ciekawego. Stopniowo z robienia notatek wykształcił mi się system partutur tekstowo-graficznych. Oczywiście zostawiam też miejsce na improwizację, a spoiwem jest energia w tu i teraz, która przepływa między słuchaczami a mną. Wpadłam dziś na cytat dobrze to obrazujący "Doskonałość polega na niedokończeniu, ponieważ posiada możliwości rozwijania się o nowe cechy." (W. Tatarkiewicz)
2. Co to znaczy być niezależnym w erze social media?
Nigdy się nad tym nie zastanawiałam, pewnie dlatego, że nie definiuję swojej niezależności w tym kontekście. Nie mam smartfona, a social media to naskórek głębszego zagadnienia. Tam czai się odwieczna prawda, totalnie pozaepokowa, że jeśli ktoś/ia jest w zgodzie ze sobą, nie realizuje marzeń innych osób czy obecnych trendów, lecz bezkompromisowo podążą swoją ścieżką, jest autentyczny/a. Z moich doświadczeń wynika, że życie polega na odblokowywaniu siebie, na "zdejmowaniu" kolejnych warstw - lęków, przyzwyczajeń, programów, a szczególnie tego wszystkiego co "wypada". Pozbądź się myśli, że musisz być idealny/a – to zadanie dla maszyn i robotów. ;) Bądź niedefiniowalny/a, żywy/a, całkowicie świeży/a. Chodzi o stworzenie pięknej więzi z samym/ą sobą, a także innymi istotami, o tę wyjątkową relację pomiędzy kolorowymi snopkami energii, którymi jesteśmy. Gdy przejawia się swoją prawdę, to ludzie wokół przypominają sobie prawdziwych siebie... Myślę, że internet może nawet w tym pomóc, ale to się nie stanie, gdy ktoś/ia jest powierzchownym/ą i pozuje. Pewnie dlatego zamiast klubów wybieram free parties i tam faktycznie odnajduję się (naj)lepiej.
3. Jaki etos stoi za Twoimi działaniami?
Etos to może tutaj za duże słowo, ale najważniejszy jest dla mnie przepływ energetyczny. Dużo z tym eksperymentowałam, najwięcej z technikami kwantowymi, a zainspirowana rozmowami z FISem postanowiłam podczas występów łączyć się nie tylko ze swoją wyższą jaźnią, ale także wyższymi jaźniami wszystkich odbiorców. Oczyszczam, a następnie„nasączam” dobrymi intencjami przestrzeń, w której gram. Reakcje na muzykę bywają bardzo głębokie, bo wpływa ona wibracyjnie nawet na pamięć komórkową.
Lubię wykręcać dźwięki, stapiać je czy łamać, turbować, tworzyć nową jakość i zaskakiwać słuchaczy tak, by nie wiedzieli jak mają do tej muzyki tańczyć, ale nie dlatego, by wprawić w zakłopotanie, tylko by stworzyć przestrzeń, by te istoty mogły się połączyć ze swoim ciałem, wyrazić siebie poprzez ruch, ale nie automatycznie. Po prostu popłynąć w tym szalonym nurcie bez pasów bezpieczeństwa, oddać się muzyce, zatrzeć granice pomiędzy wibracjami muzyki a wibracjami, które "tworzy" taniec - zjednoczyć się z dźwiękami, powirować, a potem odetchnąć. Gdy tańczymy (i nie tylko) prześlizgujemy się przez barierę czasu w wieczność, co pomaga zdystansować się do codzienności i zyskać siły na nowy świt.
Uwielbiam tę pierwotną energię, która się wytwarza, gdy ludzie zaczynają się komunikować przez język ciała (to trochę jak esperanto) i głos (ostatnio gdy grałam zdarzyło się, że ludzie śpiewali i wydawali dźwięki, choć nie było żadnego wokalu w utworze - to była jedna z tych pięknych chwil, dla których warto żyć).
Myślę o sobie jako o alchemiczce wibracji, swoistej „shawoman”- łączniczce, która działa na styku pojęć: natura – klub – duchowość. Aïsha Devi w jednym wywiadzie wspomniała, że „kluby to nowe świątynie”- czuję z tym rezonans. Chciałabym szerzyć świadomość głębokiego słuchania – dziedzictwa Pauline Oliveros, ale w wersji właśnie klubowej. Teraz wsiąkłam we flex - formę ulicznego tańca, która powstała na Brooklynie, określaną też jako „bone breaking”, mając to w głowie tworzę zaczątki swoich tanecznych kawałków.
4. Czy działania dźwiękowe powinny odcinać się od polityki czy być podskórnym ruchem oporu?
Jestem daleka od oceniania co być „powinno”... Marzy mi się świat, gdzie nie ma władzy, a najbliższe są mi postulaty anarchistyczno-queerowe. Trudno określić co jest dobre, a co nie, bo wszystko jest względne. Myślę, że gdziekolwiek by się nie znaleźć – ważne jest to, że się coś robi (zgodnie ze swoim sercem), a nie narzeka. Istotne jest to gdzie kieruje się swoje myśli i energię. Z moich doświadczeń wynika, że warto stawiać na budowanie nowych modeli życia na Ziemi, dawanie alternatyw, które wyprą ten cały gnój. Ufam, że każda istota może mieć pozytywny wpływ na otoczenie. Stąd moje działania – cykl „
za duszno”, koncerty domowe „
muzyka mieszkalna", prelekcje „
historie muzyki”, a ostatnio warsztaty „
Technikum muzyczne” - jako pierwsza część projektu „
Emancypacja dźwiękiem”.
5. Jak myślisz w jakim kierunku będzie rozwijać się polska scena niezależna?
Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie, bo nie czuję, bym miała całościowy i aktualny ogląd tego, co się dzieje w innych miastach, ale mogę powiedzieć o kilku rzeczach. W moim projekcie „Technikum muzyczne” - trzydniowych warsztatach z budowania instrumentów elektronicznych i didżejowania połączonych z wykładami m.in. o pionierkach muzyki elektroakustycznej brały udział 15-letnie uczennice. Finałem były ich koncerty w klubie z prawdziwego zdarzenia. Nie były to moje pierwsze warsztaty, jednak przed samym rozpoczęciem miałam obawy czy to je w ogóle zainteresuje i będą chciały wystąpić, a okazało się, że bardzo szybko chłonęły nową wiedzę, były zafascynowane instrumentami, znały wiele artystek i artystów z mojej płytoteki. Imponowała mi ich pewność siebie na scenie, a otwartość na dźwięki (czasem bardzo dziwne) i nieskrępowanie (dziewczyny nie były niczym „skażone” - żadną akademią, czy tym, co „wypada” i „nie wolno”) daje nadzieję. Obserwując jak pięknie rozwijają się różni moi muzyczni znajomi, jakie odnoszą sukcesy, także zagranicą, czy słuchając pochwał obcokrajowców o tym jak prężną i wibrującą scenę mamy – jestem przekonana, że generalnie jest bardzo dobrze. Rezonuję z obserwacjami Jacquesa Attali, że muzyka zwiastuje zmiany społeczne – dlatego czuję, że żyjemy w bardzo ciekawych czasach.
6. Napisz kilka słów o miksie
Zagrałam ten set na „za duszno” na poznańskim skłocie Rozbrat (7.01.2017). Od jakiegoś czasu eksploruję cięższe brzmienia i szybsze tempa, wplatam utwory odwołujące się choćby do breakcore'u i hardtekno, które w nowym otoczeniu ujawniają niespodziewane oblicze i oddziałują ze zwiększoną siłą. Standardowo miałam ze sobą cały zestaw, który opisywałam wyżej. Pamiętam, że było solo na szyszce, bo skomplementował je mój kolega. Potem wiele osób mówiło mi, że czuły się zasilone, bo ze sceny wprost tryskała energia. Dzięki temu wiem, że moja intencja się spełniła - chciałam właśnie, by moc została z nimi. Głosy w utworach zostały specjalnie dobrane i zakomponowane. Tak, to mój mały manifest. (bez tracklisty – w razie pytań: dj.morgiana@gmail.com)