Występował i nagrywał z czołowymi przedstawicielami muzyki improwizowanej: Matsem Gustafssonem, Fredem Lonberg-Holmem, Kenem Vandermarkiem, Johnem Edwardsem, Alexem Wardem, Mazenem Kerbajem, Sharifem Sehnaoui, Peterem Evansem, Agusti Fernandezem, Timem Daisy, Hermanem Muntzingmiem, Mikołajem Trzaską, Majkiem Majkowskim, Łukaszem Szałankiewiczem. Mieszka i pracuje w Poznaniu.
Prawdopodobnie do dziś najważniejszym punktem w dyskografii Kevina Drumma pozostaje Sheer Hellish Miasma z 2002 roku – jedna z pierwszych płyt, które zapoczątkowały długie przeprosiny muzyki eksperymentalnej z metalem (choć i wcześniej pojawiały się takie przebłyski, dość wspomnieć liczne projekty Justina Broadricka i Kevina Martina, eksplorujące graniczne terytoria między skrajnościami metalu, improwizacji i muzyki elektronicznej). W podobnym tonie utrzymano sobliwe wydawnictwo Frozen by Blizzard Winds, nagrane przez Drumma wspólnie z Lasse Marhaugiem, na którym w blackmetalowej estetyce zaserwowano dźwięki najbliższe obszarom musique concrète. To jednak Sheer Hellish Miasma w chwili wydania ustanowiła pewną granicę radykalizmu w kategorii noise/experimental i nadal może uchodzić za płytę bezlitosną (choć jej autor aktywnie przyczynił się do przesunięcia wspomnianych granic). Przedmiotem zainteresowania jest tu zasadniczo metal, ale zmutowany nie do poznania na awangardową modłę, poszatkowany i ugotowany w diabelskim kotle. To dźwiękowe monstrum operujące częstotliwościami na granicy wytrzymałości, masywna i bujna fala dźwięku, w której dzieje się jednocześnie naraz bardzo wiele. Ta wyprawa kończy się zaskakująco łaskawie: zamykający album, szokująco łagodny utwór brzminiemal jak wyprawa na terytorium zajmowane przez Fennesza.
Od tej pory dorobek Kevina Drumma najlepiej można podsumować tytułem płyty Marcina Świetlickiego i Mikołaja Trzaski, Cierpienie i wypoczynek – kolejne wydawnictwa bowiem wystawiają uszy słuchacza na coraz bardziej skrajne doznania. Znakomity album Crowded, przygotowany wspólnie z Russellem Haswellem i wydany nakładem Bocian Records, ma w sobie szczególnie wiele straszliwej (i nie, to nie jest zbyt mocne słowo) intensywności, którą Drumm generuje od ręki. Ci, którzy mieli okazję usłyszeć go na żywo podczas „apokaliptycznej” edycji festiwalu Unsound w 2012 roku pamiętają, jak cieleśnie doświadczalna była to muzyka. Jednocześnie wydawnictwa takie jak Imperial Distortion z roku 2008 prezentują jej rewers. To dźwięki, które można zaklasyfikować po prostu jako ambient.
Jest jednak i pole, na którym Drumm osobliwie godzi te teoretycznie wykluczające się kategorie. Jeśli bowiem jako miarę ekstremy przyjmiemy stopień przyjazności dla uszu, to Blast of Silence z 2013 roku będzie ekstremalnym wydawnictwem; trzy długie kompozycje, oscylujące na granicy ciszy, poddają ucho wciągającym, a jednocześnie drażniącym testom. Najlepszą ilustracją byłoby dlań stanie w pobliżu transformatora elektrycznego i wsłuchiwanie się w generowany przez niego dźwięk – przez godzinę, a może dłużej – a potem obserwowanie efektów. Ledwie zauważalne częstotliwości każą się zastanawiać, czy nagranie wciąż trwa, czy już weszliśmy w strefę dźwiękowego omamu, co chwilami jawi się bardziej skrajnym doświadczeniem niż najbardziej bezwzględne starcie z noisem."
Koncert współorganizowany przez Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski w Warszawie i Bocian Records.